piątek, 8 marca 2013

Rozdział 6.

26 grudnia
Liz


...i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie moja kochana, przewrażliwiona mama, która kompletnie nie ufa ojcu. Spędziłam z nim zaledwie 3 dni, a ona już każe mi wracać. Suka. Rozumiem, że w sądzie to ona dostała prawa rodzicielskie po ich rozwodzie, ale mogłaby pozwolić mi czasem spędzać czas z facetem, który mnie spłodził do cholery ! Siedziałam już w samolocie i czekałam, aż w końcu wystartuje. Jedyny samolot do UK, który znalazłam. Poprawka - jedyny samolot, którym matka kazała mi wrócić. Nie chciała, bym wracała później, po Nowym Roku, bo dopiero w styczniu mogłabym stąd wylecieć. Bez sens. Wyjęłam z kieszeni mojego iPhone'a i weszłam na tt. Nic nowego. Rozejrzałam się trochę po samolocie. Pięknie, jakiś idiota będzie siedział obok mnie. Mogłam sobie od razu wykupić dwa siedzenia. Po chwili do samolotu weszło 7 osób. Mniej więcej może w moim wieku. Czterech chłopaków i trzy dziewczyny. Szóstka z nich poszła do przodu, a jeden chłopak zmierzał na tyły, a po chwili usiadł obok mnie.
-Czego .?-warknęłam na chłopaka, który miał na głowie burzę loków.
-Po prostu siadam na swoim miejscu-uśmiechnął się.
-Ty masz jakiś problem człowieku .?-spojrzałam na niego ze zdenerwowaniem. Dobrze znałam tego człowieka z telewizji. Lalusiowata pizda w rureczkach, która biega po scenie(dop.aut.oczywiście napisałam tak, bo Liz ma taki charakter, a ja sama zabiłabym tego, kto by tak powiedział na Hazze:))
-Ymm, tak, ponieważ będę siedział w jednym samolocie z dziewczyną, która nienawidzi świata-odpowiedział.
-Nic o mnie nie wiesz pedałku, więc stul pysk-podniosłam głos.
-A Ty natomiast nie znasz mnie, więc nie nazywaj mnie pedałem-uśmiechnął się.
-Dobrze, spójrzmy .. Nazywasz się Harry Styles, masz 18 lat, jesteś w zespole One Direction, masz głos jak dziewczyna, chodzisz w ciasnych spodniach i przytulasz się ze swoimi koleżkami. I to niby nie pedał .?-zakpiłam z chłopaka. No sorry, ale jak dla mnie on wygląda na pedała.
-Trafiłaś z imieniem, nie sądziłem, że mnie znasz. Serio mam głos jak dziewczyna .? Ty za to jesteś wredna jak facet. CHodzę w ciasnych spodniach .? I fajnie, lubię je, a to, że przytulam się z przyjaciółmi .? Po prostu wiele dla mnie znaczą, a tak w ogóle, to jestem hetero w przeciwieństwie do Ciebie-zaczął wszystko tłumaczyć, a przy tym się szeroko uśmiechać. Już znienawidziłam tego chłopaka.-Jedziesz do kogoś na Nowy Rok .?-zapytał.
-Tak Cię to interesuje .?-odpowiedziałam szybko, on tylko pokręcił twierdząco głową.-Wracam do domu, byłam u ojca na święta.
-Czyli mieszkasz w UK .?-zapytał.
-Tak Ty też, fajnie, koniec tematu-odwróciłam się do okna. Nie chciałam dłużej rozmawiać z chłopakiem. Wydawał się jakiś taki .. dziwny.
-Przed nami parę godzin drogi, możemy poznać się lepiej-usłyszałam.
-Nikt nie powiedział, że musimy-odwróciłam się na chwilę i uśmiechnęłam do niego wrednie.
-Dlaczego jesteś taka niemiła .?-zapytał.
-Tak, owszem mam spierdolone życie, a teraz odwal się ode mnie człowieku !-podniosłam głos. Miałam ochotę uciec z tego samolotu, ale niestety było już za późno. Ten chłopak będzie mnie teraz wkurwiał parę godzin, no pięknie. Włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam na chwilę. Miałam nadzieję, że uda mi się przesiedzieć te kilka godzin w bezruchu i, że ten koleś nie będzie się odzywał. Próbowałam zasnąć, ale jednak nie mogłam. Po około godziny lotu już mi się znudziło słuchanie muzyki. Zdjęłam słuchawki i włożyłam je do kieszeni. Chłopak siedział i robił coś na telefonie. Spojrzałam na niego uważnie. Słusznie nazwałam go pedałem .? Oczywiście, że tak. Nienaturalne, by facet miał taką burzę włosów na głowie. To moja mama ma ich mniej ! Usiadłam wygodniej i cały czas wpatrywałam się w niego.
-Co .?-spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jak wychodowałeś te włosy .?-zapytałam.
-Śmieszne-uśmiechnął się sarkastycznie.-Dlaczego jesteś taka wredna .?-dodał po chwili.
-Nie spasujesz .?
-Nie.
-Ehh, po prostu tak mam, jasne .?
-Miałaś trudne dzieciństwo-odezwał się po chwili milczenia.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia !?-znów się uniosłam.
-Ej no, dziewczyno, weź się ogarnij, chcesz przez te pare godzin siedzieć bezczynnie w miejscu .? pogadajmy normalnie.-spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Jak ten chłopak mógł mnie znieść .? Zacznijmy od tego: dlaczego chciał się do mnei odzywać .? Dlaczego mu zależało, żebyśmy porozmawiali .? Dlaczego tak się do mnie odzywał .? Bezczelny.
-Tak bardzo Ci zależy .?-zapytałam sarkastycznie.
-no ..
-Bo słuchaj. Nie wiem do czego zmierzasz, ale uwierz, jeśli chciałabym iść z Tobą do łóżka bym Ci to powiedziała tu i teraz i byśmy zrobili to tu i teraz, ale nie Panie Idealny. Nie chce mieć z Tobą żadnej styczności, jasne !?-zdenerwowałam się na niego.
-A .. a co jeśli ja bym chciał .?-odezwał się po chwili i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale poszliśmy razem do łazienki ..
~*~
Wróciłam na swoje miejsce jakby nic się nie stało i oparłam głowę o okno. Wpatrywałam się chwilę w chmury. Tam właśnie byłam. Nie tylko ciałem, ale i myślami. Kiedy w końcu z tym skończysz Liz !?-krzyczałam do siebie w myślach. Nie znasz go ! Po co to robiłaś !? Przestań się puszczać !-moje myśli krzyczały do mnie. Rozbolała mnie głowa. Mogę, tyle, że nie potrafię. Jestem już taka, żyję alkoholem i sexem. Nikt i nic tego nie zmieni. Taka moja natura. Możnaby rzec "nisestety". Odkąd rodzice się rozwiedli stałam się inna. Wmawiałam sobie, że prawdziwa miłość nie istnieje, że zawsze się skończy, wszystko się skończy. Nie ufam nikomu. Rozwód rodziców dał mi do zrozumienia, że "zakochanie" nie jest potrzebne. To tylko strata czasu i wiele bólu. Dlatego więc jestem nieczuła, wredna, samolubna. Dlatego też nie ufam ludziom, szczególnie osobnikom płci męskiej. Jedynie mojemu ojcu. Wolałabym szczerze zamieszkać z nim, ale w sądzie to moja matka zyskała prawa do opieki nade mną. Ja niestety nie miałam nic do powiedzenia. Odwróciłam głowę i zauważyłam, że ten chłopak już siedzi obok mnie.
-Jesteś naprawdę ciekawą osobą-usłyszałam. Mimowolnie moje kąciki ust uniosły się ku górze. Pierwszy raz jakiś "facet" po sexie odezwał się do mnie. Odezwał się miło. Powiedział komplement. Przynajmniej ja wzięłam to za komplement. Po naszym stosunku zmiękłam. Poczułam się inaczej, poczułam się słabsza, gdy mnie dotykał. Poczułam się .. przyjemnie. Wiedziałam jednak, że zwykły, głupi chłopak nie może mnie złamać i musiałam powrócić do rzeczywistości. Musiałam odzyskać mój charakter.
-Dzięki, ale to niepotrzebne-rzuciłam tylko i odwróciłam głowę znów do okna.
-Dobrze całujesz-powiedział.
-Możesz przestać !?-zdenerwowałam się na niego.-To tylko sex, a my się już nigdy nie spotkamy !-podniosłam głos. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem, a po chwili złapał za rękę, którą od razu zabrałam.-Nie, nie lubię Cię, nie zostanę Twoją dziewczyną, Ty mnie nie kochasz, nie jestem śliczna, nie przelecisz mnie znowu, nie chce utrzymywać kontaktu-od razu odpowiedziałam na wszystkie pytania, które chciał zadać. Przewidziałam jego ruch.
-Jesteś niesamowita-usłyszałam.
-Dla Ciebie kotku nieosiągalna-uśmiechnęłam się sarkastyczni i włożyłam słuchawki do uszu. Gdyby matka pozwoliła mi wrócić później na pewno uniknęłabym spotkania z tym idiotą. Po co mi to było .? Dlaczego akurat on .? Panie Boże, dlaczego !? Tak, no oczywiście, bo w drodze do domu brakowało mi już tylko natrętnego pedała. Kocham moje życie. Oparłam głowę o okno i zasnęłam (...) Gdy się obudziłam zauważyłam, że chłopak nie siedzi obok mnie. W ogóle w samolocie było pusto.
-Wylądowaliśmy-usłyszałam głos stewardessy, która stała za mną. Uśmiechnęłam się do niej głupio i wstałam. Zabrałam swoje bagaże i czekałam, aż mama przyjedzie po mnie na lotnisko. Nie było jej. Postanowiłam więc dłużej nie czekać i złapałam taksówkę. Dotarłam do domu po 30 minutach. Walizkę od razu zostawiłam na wejściu i zdjęłam buty praz płaszcz. Moja torbę rzuciłam na kanapę i skierowałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i do wysokiej szklanki nalałam sobie zimnego soku pomarańczowego. Wypiłam go duszkiem, a szklankę włożyłam do zlewu. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc poszłam do salonu, gdyż był on w torebce. Wzięłam go do ręki i zauważyłam w torbię jakąś kartkę. "Miło było Cię poznać, miło było z Tobą rozmawiać i robić różne inne rzeczy. Jeśli zmądrzejesz i staniesz się milsza to chciałbym się spotkać, pogadam, utrzymać kontakt. Polubiłem Cię. Mieszkamy w tym samym mieście więc spotkanie nie będzie problemem. Na wszelki wypadek daję Ci mój numer i adres. Harry xx." Czy ten chłopak jest chory psychicznie .? Narcyz kurwa się znalazł. Myśli sobie, że na niego lecę .? Grubo się myli. Pedał. Odrzuciłam połączenie od mojej mamy. To pewnie i tak nic ważnego. Od razu wbiłam sobie do komórki numer tej pizdy i zadzwoniłam.
H:Tak .?
L:Zgadnij kto to fagasie.
H:Liz, jak dobrze, że dzwonisz.
L:Dobrze to Ty kurwa możesz robić swojemu przyjacielowi. Ty, Ty myślisz, że mi się spodobałeś !? Że jak uprawialiśmy sex w samolocie to jest dobrze !? Że się do Ciebie odezwałam to Cię kocham !? TAK NIE JEST ! Ogarnij się ! Daj mi spokój, wypierdalaj z mojego życia, rób to, co do Ciebie należy, idź się pieprz ze swoimi kolegami.
H:Słuchaj, po prostu wydawało mi się, że możemy się zaprzyjaźnić.
L:TO ŹLE CI SIĘ WYDAWAŁO ! Nie znasz mnie, ja nie znam Ciebie ! Myślisz, że przez ten sex coś nas połączyło !? Gówno prawda ! Robie to codziennie, to nic nie znaczy ! Odpierdol się ode mnie, nie chce Cię widzieć i słyszeć, spróbuj tylko zadzwonić, a idę na policję.
H:Śmieszna jesteś.
L:A Ty jesteś pedofilem, dziękuję, dobranoc.
Ten chłopak naprawdę zaczął mnei denerwować. Kim on jest, że myśli, że może mnie tak traktować .? W dupie mam to, że jest sławny, nie zawsze musi dostawać to co chce ! Nie każda dziewczyna musi być dla niego miła i na niego lecieć !





dobra, witajcie misiaki :) Jess przybywa z pierwszym rozdziałem z perspektywy Liz. jak dla mnie jest trochę chaotyczny, ale spoko .. a jak wam się podoba .? co myślicie o zachowaniu Liz .? o to właśnie chodzi, że Harry będzie miał naprawdę trudno, jeśli będzie chciał być jej przyjacielem. więc nie wiem kieedy rozdział Rox, zależy jak stoimy z czasem, a następny rozdział Liz pisze oczywiście Rox. więc będzie teraz Roxy, Jess i znów Liz ;p kolejna sprawa jest taka, że bardzo was przepraszam, iż rozdziału nie było tak długo. nie miałam za bardzo weny ;o jeszcze inna jest taka, że skorzystając z okazji chce was zaprosić na mojego nowego bloga :) będę wdzięczna jeśli wpadniecie i zostawicie ślad po sobie :) http://love-trouble-lie-hope-trust.blogspot.com/ kocham was :) - Jess :)

2 komentarze:

  1. Mnie się podobał ^^ Chociaż przyznam, że Liz trochę zbyt nerwowo reaguje na wszystko i za dużo myśli ^^ Jednak bardzo mi się spodobała, jej charakter jest cudny! Taki zadziorny ^^
    Czekam na następny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, ojej - megaa <3. ! Ubóstwiam Liz - wredna s*ka udająca, że nie ma uczuć <3. Super ! Więcej tej bohaterki ! Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń