piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 11.

31 grudnia
Jess

Niestety ze względu na chujową pogodę do UK wracamy dopiero dziś. Na całe szczęście jesteśmy już w samolocie i w Londynie powinniśmy być koło godziny 15, więc nie jest źle. Spędziliśmy w Polsce parę miłych dni. Było dość ciekawie, nie mogę zaprzeczyć. Cieszę się natomiast, że W KOŃCU zobaczę moich przyjaciół i będę mogła każdego z nich przytulić. W końcu jednak nie widzieliśmy się prawie 2 tygodnie. Dla mnie to strasznie długo, tęsknię za nimi. Tęsknię za każdym z nich. Brakuje mi tego wszystkiego. Dziś chce się bawić tylko i wyłącznie z moimi przyjaciółmi i moim chłopakiem. To z nimi chce spędzić tę wyjątkową noc i kolejny, nowy rok.
[...]
Byłam niemalże pewna, że wszyscy już siedzą w rezydencji chłopaków i czekają na nas. Wynajęliśmy taksówkę i podjechaliśmy do mojego domu, byśmy mogli zostawić walizki. Następnie poprosiliśmy kierowcę, by zawiózł nas do domu chłopaków. Dotarliśmy tam po około 10 minutach. Stanęliśmy pod drewnianymi drzwiami i czekaliśmy aż któraś z szanownych dup raczy otworzyć nam drzwi.
-AAAAAAA !-drzwi otworzył nam Tommo i zaczął wrzeszczeć na nasz widok, a następnie utulił nas mocno. Szczerze ? Zabrakło mi powietrza i sądziłam, że Pan Marchewka mnie udusi.
-Lou-próbowałam odepchnąć chłopaka od siebie. Udało mi się.
-Wybacz Jess. Po prostu cieszę się, że nareszcie jesteście z nami-uśmiechnął się brunet i w trójkę ruszyliśmy do salonu, gdzie przywitaliśmy się z pozostałą trójką oraz z El i Dan.
-Sądziłam, że Roxy z wami będzie-poruszyłam ten temat, kiedy wszyscy już się uspokoili.
-Ehh .. jej babcia ma dziś urodziny i poszła na cmentarz-odpowiedziała dość smutno Danielle.
-Wiem, że to dla niej ważne, ale mamy Sylwestra i musimy się bawić !-krzyknął Hazz.
-Znajdę ją-odezwałam się i wyszłam. Złapałam taksówkę i pojechałam na cmentarz. Nie mylili się. Siedziała dokładnie przy grobie babci.
-Hej-szepnęłam siadając obok niej na ławce. Nagle ożywiła się, podniosła głowę i spojrzała na mnie wielkimi, świecącymi od łez oczami, a następnie wtuliła we mnie.
-Tęskniłam-zaczęła płakać.
-Ja również-przytuliłam ją mocniej.
-Tak się cieszę, że nareszcie tu jesteś-uśmiechnęła się.
-Rox .. wiem, że to dla Ciebie trudny dzień, ale .. mamy Sylwestra i ..-próbowałam ją przekonać.
-W porządku, takiej okazji nie przepuszczę-uśmiechnęła się.-Dawno Cię nie widziałam, nie mogę odmówić.-wstałyśmy i pieszo doszłyśmy do mojego domu. Napisałam do chłopaków, że wszystko jest okej i tak dalej. Dochodziła godzina 16. Postanowiliśmy iść na 20 do naszego ulubionego klubu, więc czasu było tak naprawdę niewiele. Zrobiłyśmy sobie najpierw kawę i usiadłyśmy przed telewizorem opowiadając sobie swoje historie z ostatnich dwóch tygodni. Mogłybyśmy przegadać całą noc, ale czasu nie miałyśmy dużo. Tak się rozgadałyśmy, że nie zauważyłam nawet tego, iż jest już 19. Szybkim krokiem poszłyśmy na górę i zaczęłyśmy grzebać w mojej garderobie. Między naszą wagą i wzrostem nie było dużej różnicy, więc rozmiar nosiłyśmy praktycznie ten sam. Dlatego też często pożyczałyśmy od siebie ciuchy. Gdy już wybrałyśmy jakieś ubrania pobiegłyśmy do łazienki i zrobiłyśmy lekki makijaż. Żadna z nas nie była fanką robienia tapety, dlatego stawiałyśmy na naturalność.
-Za dwie minuty ósma-usłyszałam głos mojej przyjaciółki, która siedziała na łóżku z telefonem w ręku. Ja jeszcze próbowałam ogarnąć jakoś moje włosy. Punkt ósma podjechała po nas limuzyna chłopaków. Dziewiątka przyjaciół, Sylwester, najlepszy klub. Czego można chcieć więcej ? Jakieś pół godziny zajęła nam droga do ekskluzywnego klubu. W drodze i tak wypiliśmy jeszcze dwa szampany na rozgrzewkę. Lubiłam imprezować w tym miejscu. Niestety chodziłyśmy tu tylko z chłopakami, bo by się tu dostać, trzeba było mieć nazwisko. Nie wpuszczali tu żadnych pijaków, dziwek, czy zwykłych ludzi. Same gwiazdy i ich przyjaciele, czy rodzina. Właśnie dlatego mi się to podobało. Możnabyło się miło zabawić, ale bez żadnych incydentów, problemów. Gdy weszliśmy do klubu od razu zajęliśmy 9-cio osobowy stolik i zamówiliśmy po drinku. Po trzech drinkach poszłam tańczyć razem z Danielle, ponieważ Eleanor i Rox się rozgadały. Oczywiście muszę powiedzieć, że uwielbiałam tańczyć i wychodziło mi to. Tak samo Danielle. W końcu to profesjonalna tancerka. Po czterech piosenkach we dwójkę poszłyśmy do baru po kolejne drinki.
-Cześć-usłyszałam głos jakiegoś chłopaka, który siedział obok. Okazało się, że to Conor Maynard we własnej osobie.-Jess i Danielle, prawda ?-uśmiechnął się do nas chłopak i podał nam rękę.
-A Ty Conor-wybełkotałam ledwo szczerząc się.
-Skąd nas znasz ?-zaciekawiła się Danielle.
-Jesteście dziewczynami Zayn'a i Liam'a-odpowiedział, a po chwili dołączył do nas Harry.
-Conor !-krzyknął loczas widząc Maynard'a i przytulili się "po męsku".-Widzę, że poznałeś nasze przyjaciółki-Styles objął mnie i Danielle ramieniem i szczerzył się jak idiota.
-Musisz mu wybaczyć, jest trochę wcięty-zaśmiałam się.
-Wiem coś o tym, nie pierwszy raz jestem z nim na imprezie-puścił nam oczko. Pożegnaliśmy się z Conor'em i ja z Dan zaciągnęłyśmy Styles'a na parkiet. Tak naprawdę, to tylko loczas tańczył. Zayn i Louis pili, Liam rozmawiał z El i Rox, a Niall .. Niall tańczył owszem, ale na stole. Biedaczek .. na niego alkohol źle wpływa.
-Ile wypił ?-wskazałam na Horan'a, kiedy nasza trójka wróciła do stolika.
-Siedem-odezwała się Eleanor.
-To ja wipiłam 10, a trzymam się lepiej od niego-zaczęła śmiać się z blondaska Roxy.
-Jess, Jess, Jess-Horan zszedł ze stołu i klęknął przede mną.
-Ogarnij się blondasku-wszyscy zaczęli się z niego śmiać.
-Ko ko ko ko kocham Cię Jess-wybełkotał zjarany Niall.
-Też Cię kocham pijaku-przytuliłam się do mojego przyjaciela. Złapałam go pod ramię, a Danielle złapała pod drugie. Zayn wziął go za nogi, a Louis podtrzymywał mu głowę. Reszta patrzyła na nas rozbawiona, a my nieśliśmy biednego Horan'a do łazienki.
-Wchodzicie ?-zapytał Louis szczerząc się chytro i pokazując nam znaczek "męska toaleta".
-No raczej-odpowiedziałyśmy zgodnie z Danielle i wnieśliśmy blondyna do łazienki. Położyliśmy go delikatnie na podłodze, a ten od razu podpełznął do kibla i zaczął wymiotować.
-O fuu-zaczął piszczeć Louis. Jak dziewczynka normalnie. Danielle wróciła do stolika, a ja z chłopakami patrzyłam, jak Horan wymiotuje.
-A Ty co, unikasz mnie ?-zapytał Zayn. Był już ostro wcięty i zachowywał się jak debil, jak zwykle. Zagryzł kusząco wargę i przysunął mnie do ściany patrząc mi prosto w oczy. Zaśmiałam się z niego, a po chwili chłopak wpił się w moje usta oddając namiętny pocałunek.
-Horan, rzygaj szybciej, bo oni chcą tu uprawiać sex !*-usłyszałam krzyk Louis'a i z moim chłopakiem zaczęliśmy tarzać się po podłodze przez słowa Lou.
-Ja chce popatrzeć !-darł się Niall patrząc na nas, a z jego ust co chwila wychodziły bełty.
-Może zawieziemy go do domu ?-zaproponowałam patrząc z przejęciem na Lou i Zayn'a.
-Skarbie, nie ma nawet północy, obiecuję, że po Nowym Roku go odwiozę-Lou zrobił  ten swój "krzywy wzrok" i objął mnie ramieniem.
-Nie ty, tylko Liam-walnęłam go łokciem w brzuch, przez co Tommo zrzygał się na podłogę.
-No kurwa, no nie !-krzyknęłam z bezradności, a potem zaczęłam się śmiać.-Jesteśmy na imprezie ponad 3 godziny, a wy już zalaliście się w trupa.-chłopacy ogarnęli się i jakoś doszliśmy w końcu do stolika. Na całe szczęście było za 3 północ.
-Liam, po północy od razu odwozisz do domu Niall'a i Louis'a-nakazałam, na co chłopak posłusznie przytaknął. Wyszliśmy wszyscy na dwór i odliczaliśmy.
-Widzieliście Zayn'a ?-pytałam wszystkich przejęta. Byliśmy w ósemkę, a mojego chłopaka nie było z nami. 8 !!! -usłyszałam. Odliczanie trwało. 7 .. 6 .. 5 .. 4 .. 3 .. 2 .. Byłam trochę smutna, że go tu nie ma, a jednocześnie przejęta. Gdzie nagle zniknął ? 1 .. 0 .. NOWY ROK !!! Wszyscy zaczęli krzyczeć. Poczułam, że ktoś mnie dotyka. Osoba obróciła mnie do siebie. To był Zayn.
-Tak bardzo Cię kocham-powiedział i złożył na moich ustach długi, czuły oraz namiętny pocałunek.
[...]
Liam odwiózł już Lou i Niall'a do domu. Na całe szczęście. Bałam się o nich, bo przesadzili. Oczywiście Zayn i Hazz wypili dwa razy tyle co oni, ale Ci chłopcy mają mocne głowy.
-Harreh, skarbie !-usłyszałam krzyki mojego chłopaka. Widziałam jak loczas podbiega do niego i wskakuje mu na barana. Biegali tak po całej sali, aż w końcu Styles upadł na ziemię, a mój chłopak potknął się o niego.
-Ej, a gdzie Roxy ?-zapytałam El i Dan widząc, że naszej czarnulki nie ma z nami.
-Liam też ją odwiózł, mówiła, że źle się poczuła-wyjaśniła Eleanor. Tak naprawdę wszyscy źle się czuliśmy. Nasze głowy były kompletnie rozjebane. Mimo tego, bawiliśmy się nadal. Do naszych rąk co chwila trafiały co raz to nowe drinki. Wszyscy byli po prostu zalani w trupa. Sama już nawet nie wiem ile wypiłam, ale było tego sporo. Wszyscy dużo tańczyliśmy, wygłupialiśmy się, robiliśmy z siebie idiotów. Tego nam właśnie brakowało, tego mi brakowało. Po tym, jak nie widzieliśmy się 2 tygodnie musiałam zabalować z moimi przyjaciółmi. Impreza jak najbardziej udana, bawimy się dalej. Chłopakom po prostu odbija. Zayn i Hazz. Tylko oni zostali. Zachowują się jak debile, chociaż to żadna nowość. Styles po Nowym Roku rzygał już 4 razy, całkiem nieźle. Byliśmy w klubie naprawdę długo, wróciliśmy gdzieś koło godziny 6.

1 stycznia

Obudziłam się z cholernie wielkim bólem głowy. To było nie do wytrzymania. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Byłam u Zayn'a. Rozpoznałam to pomieszczenie. Mój chłopak słodko spał, tyle, że był nago i nie był niczym przykryty. Przez jakieś 10 minut podziwiałam jego boską dupę, a następnie strzeliłam się w twarz. Podniosłam się i wyszłam z łóżka. Zrobiłam dwa kroki i już leżałam na podłodze. Zupełnie nie świadoma dlaczego się potknęłam. Otworzyłam szerzej oczy i zauważyłam śpiącego na podłodze, gołego Styles'a.
-KURWA !-krzyknęłam, a loczas się obudził.-Jesteś goły!-zaśmiałam się.
-Ty też-chłopak zrobił tą swoją "sexi minę", a ja od razu złapałam za koc, który leżał przede mną.
-Idiota-stwierdziłam.
-Aa !-usłyszałam krzyk i zauważyłam, że Zayn nie leżał już na łóżku, tylko na podłodze.-Niall, Ty idioto !-okazało się, że po drugiej stronie łóżka leżał goły Horan.
-CZEMU WSZYSCY JESTEŚCIE NA GOLASA !?-krzyknęłam.
-Nie wiem, ja byłem tu pierwszy-zaczął śmiać się Horan. Wszyscy ubraliśmy się i zeszliśmy na dół.
-Coś na bół głowy proszę-odezwał się Styles padając na blat w kuchni.
-Wyruchać Cię ?-zaproponował Louis.
-Spierdalaj człowieku-odpowiedział Harry i usiadł na krześle.
-Masz-Liam rzucił w niego paskiem tabletek na ból głowy. Każdy z nas wziął po cztery. Byliśmy w komplecie. Brakowało tylko dziewczyn, które zapewne siedziały u siebie.
-Dlaczego Niall i Harry leżeli na golasa u nas w pokoju ?-zapytałam Louis'a.
-Kiedy przywiozłem Niall'a od razu się rozebrał na dole i wszedł na górę. Pomyślałem, że zaśnie, więc mu nie przeszkadzałem. Najwyraźniej poszedł do was-wytłumaczył Liam.
-A Harry ?-zapytał Zayn.
-Możliwe, że wyruchał was przez sen. Najmłodszy, ale najbardziej zboczony-zaśmiał się Lou.
-Ogarnij się Louis, głowa mnie boli-Hazz rzucił w Tommo paczką płatków.
-Ty, a może to był trójkącik ?-odezwał się Niall.
-Za waszą nagość to już nie odpowiadam, bo wnioskuję iż robliiście to-zaśmiał się Payne.
-Zboczeniec-skwitowałam nabijając się z myśli Liam'a. Mimo, iż nie widziałam się tyle z przyjaciółmi, chciałam spędzić czas tylko z Zayn'em. Wzięłam więc tabletkę na ból głowy i skierowałam się na górę do pokoju mojego chłopaka, który zaraz przyszedł za mną.
-Wszystko mnie boli-jęknęłam.
-Kac morderca-odezwał się Zayn.
-Impreza była ..
-.. dziwna-dokończył za mnie.
-Chciałam powiedzieć ciekawa-wystawiłam mu język.
-Z tym się zgodzę-odpowiedział mój chłopak zachrypniętym głosem.
-Napij się-wskazałam na herbatę, która leżała na stoliku. Usiadł na fotelu i przyjżał się brązowej cieczy. Po chwili upił łyk gorzkiej herbaty.-Lepiej ?-zapytałam, a on zaczął coś cicho śpiewać.
-O kurwa-szepnął i spojrzał na mnie rozkojarzonym głosem. Jego głos .. brzmiał inaczej. Dość sexownie, ale dziwnie. Tak nie powinno być, nie mógł śpiewać.
-LIAM JEDZIEMY DO SZPITALA !-wydarłam się schodząc na dół.
-Ciąża ?-zapytał mnie uśmiechnięty Louis.
-Niall właśnie ..-zaczął Hazza.
-Zayn właśnie ..-zaczęłam w tym samym momencie co on.
-Niall ma jakiś problem, słabo mówi-odezwał się Liam.
-Zayn tak samo-odpowiedziałam.
-Jedziemy do szpitala-szepnął przejęty Liam. Po około 20 minutach w czwórkę byliśmy na miejscu. Zadzwoniłam jeszcze po Dan i El, by przyszły do domu chłopaków, bo .. no proszę was .. Hazza i Lou na kacu .. Wiadomo.
-Cóż, wychodzi na to, że u Niall'a to nic poważnego-uśmiechnął się do nas lekarz.-Za dwa dni powinno mu przejść, nie martwcie się-dodał, a Horan wrócił do nas.-Jednak przypadek Zayn'a jest dość ciężki-stwierdził.
-Jak to ?-zaniepokoiłam się.
-Co mu jest ?-zapytał Liam.
-Tu już nie chodzi o chrypkę, czy o to, że za dużo wypił. Zayn ma ..-przełknął ślinę i przestał mówić.
-Proszę powiedzieć-nalegałam.
-Przykro mi to mówić, ale Pan Malik ma raka, problemy z sercem, konieczny jest przeszczep..-odezwał się w końcu i odszedł od nas.
-Zaraz !-krzyknęłam i dogoniłam go.-Czy to aż tak poważne ?
-Konieczna jest operacja-stwierdził.
-Czy może przez to umrzeć ?-zaciekawiłam się.
-Jeśli nie zgodzi się na operacje - nie wykluczone-odpowiedział i zniknął za drzwiami. Cofnęłam się do ściany i zsunęłam się na podłogę. Zaczęłam płakać. Właściwie .. dobrze, że tu przyjechaliśmy, bo wykryto mu zupełnie coś innego, jednak .. gorszego. Mój chłopak ma raka .. Dlaczego !? Dlaczego akurat on !? Rozumiem, może jest uzależniony od papierosów, ale żeby to było aż tak poważne ? Nie sądziłam, że to może mu tak szkodzić.
-Jess-chłopacy usiedli obok mnie i obaj przytulili mnie mocno.-Będzie dobrze-szepnął Niall.
-Skąd możesz to wiedzieć ?-zapytałam patrząc na niego przez zaszklone oczy.
-Po prostu 'bracia' wiedzą takie rzeczy-uśmiechnął się Liam. Wstałam i skierowałam się do sali, w której leżał Zayn. Dowiedziałam się od lekarza, że musi zostać jeszcze parę godzin na badania i jeśli się zgodzi - ustalić datę operacji.
-Zayn-szepnęłam naprawdę cicho wchodząc do sali. Zauważyłam mojego chłopaka, który siedział na łóżku operacyjnym i gładził rękę, na której były tatuaże. Podniósł głowę i wstał. Szybkim krokiem podszedł do mnie i przytulił mnie mocno do siebie.
-Będzie dobrze-powiedział i pocałował mnie w głowę.
-Wszyscy tak mówią-zaszydziłam z jego słów posyłając mu uśmiech pełen pogardy.
-Przepraszam, że Ci to robię .. przepraszam, że zmusiłem Cię do płaczu, że przeze mnie cierpisz. Przepraszam, że przeze mnie masz problemy, że będąc ze mną wiele ryzykujesz-spojrzał mi w oczy.
-Lubię ryzyko-uśmiechnęłam się lekko.-I kocham tylko Ciebie-dodałam i wtuliłam się w niego ponownie.
-Więc pewnie nie będziesz zadowolona, gdy Ci coś powiem-oderwaliśmy się od siebie, a ja patrzyłam na niego z uwagą.-Muszę zdecydować się na operacje, konkretnie przeszczep serca-wyjaśnił. Nagle coś we mnie pękło.-Jeśli odmówię, umrę, jeśli się zgodzę .. cóż .. szans na przeżycie jest jakieś 30 %, operacja może się nie powieść-dodał. Spojrzałam mu prosto w oczy i rozpłakałam się jak małe dziecko. Ujęłam w dłonie jego twarz i wpiłam się namiętnie w jego usta tak, jakby był to nasz ostatni pocałunek.
-Tak bardzo Cię kocham-szepnęłam. Rozkleiłam się kompletnie. To nie do wiary. Dlaczego to spotkało akurat jego ? Nas ? Dlaczego ? Byłam przybita. Cała radość ze mnie uciekła. Uczucia odeszły. Obowiązki również. Liczyło się teraz tylko jedno. On. On i jego życie. Życie, które tak bardzo kocham, które sprawia mi tyle radości, za które jestem gotowa zginąć. Życie którego potrzebuje. Życie, bez którego moje życie nie ma żadnego sensu.
-Jak bardzo mnie kochasz ?-zapytał.
-Najbardziej na świecie-pocałowałam go.
-Przepraszam, że Ci to robię-uronił łzę.
-Niczego mi nie robisz jasne ? Przestań się obwiniać-pogładziłam jego twarz.
-A co jeśli umrę ? Nie chce, byś została sama-spojrzał mi w oczy.
-Nie zostanę sama, bo nie umrzesz-uniosłam kąciki ust lekko do góry.
-Skąd ta pewność ?
-Po prostu to wiem-przytuliłam się znów do niego.




cześć misiaki ! ;) mam dla was 11 rozdział. dość długi chyba .. (jak to chyba ? fchuj długi, macie się cieszyć !), hahahahah :) ale serio. pisałam go z przerwami, tak 3 dni. włożyłam w niego naprawdę kawał serca i szczerze mówiąc i się nie chwaląc bardzo podoba mi się ten rozdział. co sądzicie o tym ? co sądzicie o ostrej imprezie ? :) co sądzicie o chorobie Zayn'a ? :(
*podkreślone zdanie*-chciałam wam powiedzieć, że ten tekst wzięłam z mojej chorej głowy i strasznie mi się spodobał i zaczęłam normalnie sikać, kiedy to napisałam, nie wiem czemu !
mam nadzieję, że rozdział się podoba i należycie go skomentujecie ;)
12 - Liz - piszę go ja ;p do napisania więc ;) - Jess :)

12 komentarzy:

  1. Okej, ja tu myśle, genius rozdział - impreza, bieganie na barana, przyjazd, obudzenie się nago, a ty mi tu KURWA Z RAKIEM WYJEŻDŻASZ ?! Weź foch forever na 5 minut !
    *5 minut później*
    Przeszło mi ! Ej, no, ale przezyje, nie ? ; ) Musi przeżyć ^^. Bo ja xchce sexu w kuchni Babici. 12, i bd LIZ - kocham tę laskę.
    Rozdział fajny, ale smutny pod koniec ; ( Chociaż te wyznania były piękne xd.
    Pozdrawiam.
    Serdecznie zapraszam do siebie :
    + http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
    + http://behind-of-the-scene.blogspot.com/
    + http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/ -nowość :*
    Mam nadzieję, że przypadnie do gustu i zostawisz coś po sobie : *
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha ! nie spodziewałaś się tego !
      nie mówię, że przeżyje, jestem zua ;)
      czytaj dalej a się dowiesz - Jess :)

      Usuń
  2. Świetny blog!Dodaje do obserwujących, ponieważ mam zamiar czytać. Tymczasem zapraszam na http://timeofchanges-1d.blogspot.com/ nowe opowiadanie :) Mam nadzieję,że nie zignorujesz tego i docenisz mój czas i prace jaką włożyłam w nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, zaraz wpadnę na bloga ;) - Jess :)

      Usuń
  3. dzięki, czytaj 4 ! ;) - Jess :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju ten rozdział jest boski, aż się popłakałam:) pozdrawiam i czekam na nn :*:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, witam :)
    Chciałabym Cię zaprosić na nowy blog w moim wykonaniu :D.

    Życie dziewiętnastoletniej Lizzy zmienia się diametralnie, kiedy dziewczyna pomaga przyjaciółce spełnić jej marzenie : poznać jej największych Idoli. Lizzy, chcąc zrobić nie fortunne zdjęcie jej idolom, starając się zabłysnąć w świecie show-biznesu, daje się przyłapać. Poznaje razem ze swoją przyjaciółką, jej idoli, mając za zadanie się wytłumaczyć. Ta jednak, mówi co myśli i nie ma najmniejszego zamiaru ich przeprosić. Ulubieńcy jej przyjaciółki są pod wrażeniem jej temperamentu i charakteru, więc proponują jej ofertę nie do odrzucenia. Jaką decyzję podejmie Lizzy ? Czy wyjdzie jej to na dobre ? Czy zazna smaku sławy, o czym marzyła od dziecka? Czy pozna smak prawdziwej miłości ? Czy jej sekrety skrywane przed światem, wyjdą na jaw ?

    Jeżeli chcesz, poznać losy Lizzy, serdecznie zapraszam na :

    + http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/

    Pozdrawiam.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. nie wiem. ja miałam napisać 12 rozdział jako Liz, ale nie mogę nic skleić. piszę do Rox, ale mi nie odpisuje. nie obiecuje, ale może w przyszłym tygodniu któraś z nas doda 12 ;) - Jess :)

      Usuń