4 stycznia
Roxy
Kłótnia z Jess doprowadziła do tego iż wylądowałam w szpitalu. Czemu ? Próbowałam popełnić samobójstwo. Tam tego dnia ponownie spotkałam chłopaków, którzy już raz próbowali mnie zgwałcić, ten drugi raz był gorszy, jednak uratowała mnie rudowłosa. Najpierw się cieszyłam ,ale potem to wszystko przerosło mnie. Nie wiedziałam co zrobić, gdzie się podziać. Po prostu miałam wyrzuty sumienia iż ciągle coś Jessice wypominam a sama nie jestem lepsza.
Dziś wyszłam ze szpitala. Byłam tam tylko na noc, jako na obserwacji. Odwiedził mnie Harry, Louis, Liam, Jess, Zayn, Elenora i Danielle, ale nie on. Nie wiem czemu się tym tak przejęłam. Wiem tylko to iż zabolało iż nie przyszedł. Pewnie się już nie odezwie. I w tym momencie czuję iż to co się ostatnimi dniami było ogromnym błędem. Straciłam przyjaciela ? Można to chyba tak nazwać.
Ubrana w gruby czerwony swetr i czarne legginsy przemieszczałam się po całym mieszkaniu szukając sobie zajęcia. Wyjęłam szybko laptop i zaczęłam przeglądać wszystko co możliwe by zgubić tylko czas. Weszłam akurat na Facebooka, kiedy zauważyłam iż Niall też jest dostępny. Szybko napisałam do niego wiadomość.
- Niall gniewasz się ? xx
- Nie . xx
- Porozmawiajmy.
- Nie dziś, mamy koncert jutro a dziś próby.
- Jutro ?
- Tak , jutro.
- Więc może pojutrze ?
- Jeśli nic nie będę mieć na głowie to tak.
- No to do pojutra. Pa xx
- Pa xx.- głośno westchnęłam. On chyba jeszcze nie wie iż próbowałam się zabić. Jest źle.- pomyślałam, po czym ponownie wstałam i udałam się do kuchni gdzie pochwyciłam jabłko i razem z nim, ubrana w ciepłą kurtkę i czapkę udałam się na dół, czyli inaczej na dwór. Lekkim krokiem wstąpiłam do kawiarenki daleko od mojego apartamentu. Popijając kawę rozglądałam się wszędzie. Byłam ciągle rozkojarzona. Nie wiem co to powodowało, jednak nie panowałam nad tym.
- Hej mogę się dosiąść ? -spytał mnie dość wysoki i dobrze zbudowany brunet.
- Jasne.- odpowiedziałam posyłając mu śmiech.- Jestem Roxana, dla znajomych Rox.
- Marco.- powiedział uściskając moją dłoń.- Jesteś stąd ?
- Tak. A ty chyba z Włoch, wnioskując twój akcent i karnację ?- spytałam lekko upijając cieczy.
- Tak. Przepraszam że spytam co się dzieje ? Jesteś taka rozkojarzona.
- Wiesz wiele rzeczy się dzieje.
- Jeśli chcesz możesz się wygadać.
- Nie wiem czy mogę ci zaufać.- powiedziałam patrząc w oddal.
- Moim zdaniem, może mi zaufać, jestem osobą otwartą. Nie dawno przeżywałem śmierć rodziców.- powiedział a po jego policzku pociekła łza. Szybko starłam ją kciukiem.
- Ja nie dawno straciłam dziadków, z którymi już dość długo mieszkałam. Rodziców nie mam. Zostałam sama praktycznie, niby mam znajomych, przyjaciółkę, ale oni tak jakby nie rozumieją mojego toku myślenia.- powiedziałam pokazując mu rany na rękach. Chłopak wytrzeszczył oczy i lekko przejechał po nich palcem.
- Dlaczego to robisz ?
- Tyle rzeczy mnie przytłacza, przegrywam walkę Marco.- powiedziałam spuszczając głowę.
- Ej Roxy, to że się tak stało nie znaczy iż masz się poddawać. Pokaż wszystkim iż jesteś warta wszystkiego iż nie poddasz się ponownie tak szybko. -zawył mocno mnie przytulając.
- Ehh twoi rodzice ile mieli lat ?
- Matka 39, Ojciec 44. Byli młodzi. Wypadek samochodowy. Nie widzieli tira jadącego z naprzeciwka. Nie było szans na przeżycie.- wyszeptał pusto.
- Współczuję ci.
- Nie musisz. W Życiu każdy popełnia błędy.
- No tak prawda.- odpowiedziałam pijąc jeszcze ciepłą ciecz.
- Więc może żeby się lepiej poznać, opowiedz coś o sobie.
- No więc jestem Roxana, mam 18, jestem praktycznie z tąd, nie mam dziadków, rodziców, jestem sama no i wolna, lubię kolor czarny, fioletowy, jestem miłośniczką czekolady. I to chyba tyle, teraz ty.- zawyłam lekko się uśmiechając.
- Jestem Marco, lat 19, jestem z Włoch, przyjechałem tu by zapomnieć o wypadku rodziców, jestem też wolny, kolor no to czarny, niebieski, no i uwielbiam prawie wszystko.- powiedział chłopak puszczając mi oczko, na co ja lekko się zarumieniałam.
- Zwiedziłeś już Londyn ?- spytałam patrząc na niego. Miał na sobie dziś do samego końca zapiętą koszulę, czarne rurki, do tego bluza, Ray Bany, czarne vansy i zielona kurtka, włosy miał w nieładzie.
- Tak, jestem tu już od 3 dni więc miałem na to czas.
- Fajnie. - zawyłam krótko dopijając napój. Chłopak zrobi tak samo.
- Odprowadzić cię ? -spytał posyłając mi uśmiech. Kiwnęłam głową na tak i razem udaliśmy się w stronę mojego apartamentu.
Kiedy doszliśmy zaprosiłam chłopaka do siebie.
- Ładnie tu masz.- powiedział zdejmując buty, kurtkę i czapkę. Zaśmiałam się robiąc nam po herbacie. Kiedy do salonu zaniosłam dwie gorące ciecze Marus za ten czas oglądał jakiś album.
- Co to ?- spytał na moje zdjęcie z dzieciństwa. Wybuchłam śmiechem, bo byłam cała w błocie, a reszta z osób się ze mnie śmiała.
- Gadałaś już z twoją przyjaciółką ?- spytał pijąc ciecz.
- Ona pewnie nie ma czasu.- mruknęłam wybierając jej numer, niestety nie odebrała.- Mówiłam.
- Napewno wszystko się ułoży.- powiedział całując mnie w czoło. Marco zapisał na kartce swój numer i udał się do siebie, ponieważ spieszyło mu się czy coś takiego. Ja dopiłąm napój i po prostu położyłam się spać, dlatego bo oczy same mi się zamykały.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko wstałam i otworzyłam drzwi na ościerz.
- Cześć.- powiedział Louis. Spojrzałam na niego i wpuściłam go do środka lekko przytulając.- Jak się czujesz ?- spytał.
- Dobrze.- odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
- Rox wiem że ostatnio ci się nie ukła...- nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Ciii Louis, wiem popełniłam błąd. Zachowałam się jak egoistyczna suka, wiem, i żałuję iż się tak stało. Obiecałam sobie że z tego wybrnę, dlatego zapomnijmy o tym, żyjmy od nowa.- powiedziałam z lekkim bananem na twarzy.
- Nie zachowałaś się jak egoistyczna suka, dobrze ? Nie myśl tak. Każdy wie, że po prostu jesteś bardzo wrażliwa. Proszę cię nie myśl tak.- mruknął mocno mnie przytulając. Zaśmiałam się i kiwnęłam głową na tak.
- Niall wie ?- spytałam siadając na kanapie, a on zaraz obok mnie.
- Nie wie. Pojechał do rodziny, jutro się wraca.- odpowiedział mi z lekkim uśmiechem. Kiwnęłam głową iż rozumiem.
- Może się napijesz czegoś ?- spytałam lekko zmieszana po chwili ciszy.
- Nie, muszę wracać, bo za godzinę mamy próbę, bo jutro koncert.- powiedział lekko się uśmiechając.
- Aham.- odpowiedziałam patrząc w przestrzeń.
- Wiem, że nie mamy tematów na gadanie, że nie znamy się dokładniej, ale pamiętaj iż możesz mi się wyżalić.
- Kiedyś napewno skorzystam.- powiedziałam wstając i żegnając go w drzwiach. Kiedy tylko wyszedł zjechałam po drzwiach i głeboko oddychałam. Okłamał mnie. Louis lub Niall. No i teraz trzeba się tylko dowiedzieć, który mówi prawdę, a który kłamie. Nagle dostałam sms'a od Marco.
" Co ty na to by dziś gdzieś wyjść ? xx Marco. "
" Chętnie, o której ? xx " - odpisałam mu.
" Tak za 2 godzinki, przyjdę po ciebie "
" Okey "/. Nie wiem czy to dobry pomysł by iść się rozerwać, ale obiecałam sobie, że nie będę zamulać, więc pójdę, tylko jest mi trochę szkoda, iż to nie będzie z Jess, która widocznie się na mnie obraziła. No i jeszcze głupio, bo choroba Zayn'a. Tak pewnie nie powinna się zachować przyjaciółka i iść z niedawno poznanym kolegą na imprezę, a nie pocieszać przyjaciółkę...
Udałam się do łazienki, tam wzięłam dość długą kąpiel, wysuszyłam włosy i lekko je wyprostowałam, na twarz nałożyłam lekki makijaż i ubrałam to, do tego czarne vansy za miast dziwnych butów. Spryskałam się jeszcze perfumami i byłam prawie gotowa. Mój telefon pokazywał prawie godzinę 20 i akurat zadzwonił dzwonek do drzwi kiedy ubierałam kurtkę skórzaną na swoje ramiona by nie zmarznąć.
- Hej.- powiedział całując mnie w policzek.
- Hej.- mruknęłam zamykając drzwi.- Idziemy ?- spytałam chowając klucze za donniczką. Chłopak chwycił mnie za rękę i oboje udaliśmy się do zamówionej taxówki.
- Więc jak się czujesz ?- spytał mnie kiedy wysiadaliśmy z taxi przed zatłoczonym klubem. Spojrzałam na niego z ukosa.
- Dobrze.- zawyłam wchodząc razem z chłopakiem do wielkiego klubu, który niczym się tak w ogóle nie wyróżniał. Był w odcieniach różu, czerwieni, fioletu. Marco pociągnął mnie do stolika, gdzie zamówiliśmy sobie drinki i wygodnie się rozsiedliśmy.
- Ehh wiedziałem, że ten pomysł nie wypali.- powiedział pijąc drinka. Spojrzałam na niego.
- Czemu ?
- Bo to może za wcześnie, w ogóle mnie nie znasz, a poszłaś ze mną do klubu zamiast siedzieć ze swoją przyjaciółką.- mruknął, ja zaś położyłam moją dłoń na jego ramieniu.
- Myślę, że dobrze zrobiłeś, ponieważ chyba przyszedł czas by dawna Roxana pomału zaczęła znikać.- powiedziałam dopijając drinka. Brunet lekko się zaśmiał i zamówił jeszcze po jednym. Kiedy tak rozmawialiśmy na różne tematy gdzieś w oddali zobaczyłam Liz. Koleżankę Harre'go. Nie poznałam jej do końca, ponieważ od razu wydawała się dla mnie nie miła. W jej towarzystwie był Harry ?
- Ej mała co się dzieje ?- spytał Marcus kładąc swoją dłoń na mojej.
- Nic takiego, chodźmy tańczyć.- powiedziałam wlewając w siebie ciecz i ciągnąc go za rękę wyszliśmy na parkiet. Muzyka była bardzo rytmiczna, jednak alkohol dawał już oznaki i od razu można było się wczuć w klimat. Marco jeździł rękoma po mojej tali, jednak ja nie pozwalałam mu na dużo. Jeszcze potrafię się opanować. Jedno mnie zastanawiało co robi tu Hazza, skoro mieli mieć próby ? Wszystko zaczęło się walić kiedy w oddali zobaczyłam też Niall'a z jakąś blondynką. Tylko nie to. Blondyn widocznie był pijany i dotykał tą blondynkę po jej ciele. Jej też się to chyba podobało. Natychmiastowo odwróciłam się do nich tyłem i po prostu zapomniałam. Nie wiem ale zabolał mnie widok Niall'a i tej dziewczyny i jeszcze to iż niby jest z rodziną. Kłamstwa wychodzą na jaw kochani.
- Ej, Roxy co się dzieje ?- spytał Marco.
- Nic po prostu baw my się.- powiedziałam robiąc grymas zamiast uśmiechu.
- Nie, widzę, że się coś dzieje, pamiętaj iż możesz się mi wygadać.- powiedział, a ja nie wiedziałam co zrobić. Powiedzieć mu czy nie ? O to jest pytanie. - Chodź wracamy.- mruknął posyłając mi uśmiech i lekko musnął ustami moje rozgrzane czoło, objął jeszcze mnie ramieniem i ruszyliśmy na dwór gdzie złapaliśmy taxówkę i podjechaliśmy pod mój apartament.
- Wejdziesz ?- spytałam go kiedy wychodziłam z samochodu.
- Nie. Musze jutro wstać do pracy. Spotkamy się jutro ?- spytał lekko się uśmiechając.
- Jasne, pa.- powiedziałam lekko go przytulając i szybkim krokiem weszłam do swojego mieszkania. Zamknęłam go na klucz, po czym przebrałam się w za dużą koszulkę i położyłam się do łóżka. Już wtedy czułam " JEST ŹLE, BARDZO ŹLE " Nie wiedziałam co ogólnie myśleć. Louis mówił co innego, Niall co innego,a potem wszystko wychodzi jeszcze na inne. No i jak tu stwierdzić dlaczego mnie wszyscy okłamują ? Nie chce tego. Oczywiście widok pijanego blondyna z pijaną blondynką zabolał mnie, fakt, ale nie wiem dalej co czuję do Niall'a. Wszystko szło na prostą, ale lekko się ukrzywiło. Jutro porozmawiam poważnie z Lou. Obiecuję to wam...
Hej, tu Roxy. Więc mamy 13 mam nadzieję iż nie jest pechowy. Wiem, wiem namieszałam dużo, jednak z tego coś potem wyjdzie, mam już lekki plan na to co się teraz dzieje wiec się nie gniewajcie. Tak samo przepraszam was za rozdział Liz który wyszedł okropny i w którym strasznie namieszałam. Przepraszam was też za wszystkie powtórki, literówki, co kolwiek co wam przeszkadza w czytaniu. Co myślicie o nowym koledze Roxy ? Czy nowa Rox wyjdzie na dobre ? Dlaczego wszyscy ją okłamują ? Co jest między nią a Niall'em ? Odpowiedzcie, chce wiedzieć co sądzicie ,no i od razu dziękuję za wszystkie komentarze, i przepraszam jeśli wam się coś nie spodoba. Kolejny rozdział Jess . Czekajcie cierpliwie. Kocham was Roxy ♥
Czemu wszyscy ją kłamią ?! Ona zasługuje żeby znac prawdę !!! Biedna, po próbie samobójczej i jeszcze okłamywana. I na dodatek nie wie co czuje do Horana !
OdpowiedzUsuńSzkoda mi jej strasznie ; (
Świetny rozdział. - taki uczuciowy.
Pozdrawiam.
dobrze, że się podoba ;)
Usuńi ogólnie dzięki za miły komentarz ;*
Roxy ♥
WOW. To jedyne, co mi przychodzi na myśl.
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY ROZDZIAŁ NA TYM BLOGU! Boże, kocham takie emocjonalne gierki. Świetnie wszystko opisałaś, w dodatku wplątałaś wiele wątków: kłamstwa (za co?!), wątpliwości (ciekawe jak się to wszystko wyjaśni) i przede wszystkim UCZUCIA <3 Naprawdę, brak mi słów - a to się prawie w ogóle nie zdarza! :)
Nie mogę się doczekać wyjaśnienia tej całej sytuacji...! I jeszcze Niall i ta blondynka! To na pewno skutki alkoholu, prawda? Mam wrażenie, że może coś być pomiędzy Marco a Roxy, ale ona w głębi duszy kocha tylko i wyłącznie Nialla <3
Pozdrawiam
Merr
Hej. Jak zawsze świetny rozdział. Biedna Roxy. Nie rozumiem, dlaczego ją okłamują, przecież kłamstwo i tak wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Co do Marco, to wydaje się być w porządku, lecz mogą to być jedynie pozory. Roxy kocha Nialla, ale jeszcze nie potrafi nazwać tego co czuje, gubi się we własnych uczuciach. Jest mi jej strasznie żal. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i wyjdzie na prostą. Każdy rozdział jest bardzo ciekawy i intrygujący. Uwielbiam wasze opowiadanie. Zżera mnie ciekawość jak to się dalej potoczy. Czekam z niecierpliwością. Życzę dużo weny. Pozdrawiam, Maarit :)
OdpowiedzUsuń